ARTYKUŁ

Czarna lista stowarzyszeń zrzeszających hodowców psów

Czarna lista stowarzyszeń zrzeszających hodowców psów

To nagłówek jednego z wpisów na prywatnej stronie internetowej, który wywołuje uzasadnione obawy co do zamiarów jego autora lub autorki. Artykuł oczywiście jest niepodpisany. Dodatkowo, w miejsce na podpis czytamy, że jest to praca zbiorowa redakcji tej strony.

Postanowiliśmy wziąć na warsztat ten artykuł i sprawdzić, jaki cel obrał jego autor tworząc go oraz jakie są źródła jego argumentów.

Redakcja

Zacznijmy nieco od końca, czyli od Redakcji portalu. Kiedy widzimy słowo „redakcja” od razu przychodzi nam na myśl dziennikarstwo, dziennikarze oraz portal informacyjny, gazeta czy telewizja. Przywoływany portal – wedle odnalezionych lub pozyskanych informacji – nie należy do żadnego podmiotu, który byłby zarejestrowany jako prasa. Być może jest inaczej, jednak wedle informacji NASK (rejestratora domen), abonentem tej domeny jest osoba fizyczna.

Na samej stronie internetowej na próżno również szukać informacji, kto ją reprezentuje. Kto jest redaktorem? Jaka jest polityka prywatności tej konkretnej strony? -Mamy jedynie odniesienie do polityki ciasteczek, której właścicielem jest Google i do której to strony Google jesteśmy odsyłani. W tym miejscu warto wskazać, że zgodnie z RODO, właściciel strony ma obowiązek skutecznie poinformować odwiedzającego, kto dokładnie przetwarza jego dane, w jakim celu i zakresie. Tym bardziej, kiedy mówimy (na co wskazuje właściciel witryny) o Redakcji.

A Redakcje podlegają pod prawo prasowe. Podlegają, bez względu na to, czy są zgłoszone do Rejestru Dzienników i Czasopism czy też nie. Kwestiami prawa prasowego jednak tu nie będziemy się zajmować, gdyż jest to temat na osobny artykuł. Zajmiemy się dziś wyłącznie treścią jednego z dwóch wpisów.

Akapit

Jak czytamy we wstępie do artykułu, będzie on poświęcony “czarnej liście stowarzyszeń zrzeszających hodowców psów”. Stowarzyszeń, które wedle zarzutów bądź twierdzeń autora są nieprofesjonalne. Dlaczego, o tym po części dowiadujemy się w kolejnych akapitach tego artykułu. Choć budzić zastrzeżenia może fakt, że autor w pierwszym akapicie, za elementy profesjonalizacji bierze to, czy jest to hodowla domowa, zarejestrowana a psy są z dokumentami.

Dlaczego to takie ważne? Na warsztat weźmy naszą organizację – Polską Federację Kynologiczną, która również została przez autora umieszczona na owej czarnej liście. Nie cytując już nawet całego Regulaminu hodowli psów rasowych i bez zbędnego zagłębiania się w jego treść oczywistym jest, że biorąc tylko szereg wymagań stawianych przez naszą Federację hodowcom, którzy są u nas zrzeszeni, nie można mówić o braku profesjonalizacji. Obowiązkowe badania DNA. Wymagane prześwietlenia dla poszczególnych ras. Rejestr hodowli prowadzony zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt. Rodowody uznawane na całym świecie. Współpraca ze służbami mundurowymi RP w zakresie psów służbowych. Przynależność do międzynarodowej organizacji ACW. Wymieniać można dalej, ale wpis ten poświęcamy analizie wspomnianego artykułu, a nie naszego Regulaminu.

Akapit 2

cyt. “Prawda jest taka, bez długich wstępów i przypisów prawnych, że organizacja kynologiczna jest tylko jedna na każdy kraj.

Być może rozczarujemy autora tekstu, być może będzie zaskoczony ale… Od 2012 roku w polskim prawie obowiązuje art. 10a Ustawy o ochronie zwierząt, który w sposób jasny i klarowny wskazuje, czym jest stowarzyszenie psów rasowych. A sam wpis na wspomnianej stronie, który jest przedmiotem tej analizy, powstał 11 kwietnia 2020 roku. Czyli 8 lat później. Zatem, słusznym wydaje się zadanie pytania: “Czy autor tekstu nie zna prawa w tematyce, którą porusza?”.

Co zatem mówi prawo? Przywołana wyżej Ustawa o ochronie zwierząt mówi, że:

  • art. 10a ust. 2 – “Zabrania się rozmnażania psów i kotów w celach handlowych.” – zatem prowadzenie hodowli i sprzedaż z niej szczeniąt jest prawnie zakazana chyba, że… (i tu mamy ust. 6)
  • art. 10a ust. 6 – “Zakaz, o którym mowa w ust. 2, nie dotyczy hodowli zwierząt zarejestrowanych w ogólnokrajowych organizacjach społecznych, których statutowym celem jest działalność związana z hodowlą rasowych psów i kotów.”

Aby lepiej zrozumieć wymagania ustawowe, które muszą być spełnione, żeby można było mówić o hodowli psów rasowych, zachęcamy do przeczytania osobnego artykułu, który dla Was przygotowaliśmy – “Czym jest pseudohodowla

Czytając dalej – cyt. (…) jest tylko jedna na każdy kraj. W Polsce jest to ZKwP (Związek Kynologiczny w Polsce) (…).

Otóż nie. Nie ma żadnego przepisu w Polsce, który mówiłby, że każdy kraj może posiadać tylko jedną organizację kynologiczną. Tego typu twierdzenie to pokłosie monopolu, z którym mieliśmy do czynienia, kiedy Polska nie była suwerennym, demokratycznym państwem prawa. Czasy te – na chyba nieszczęście autora – odeszły w zapomnienie. W Polsce za to obowiązują zupełnie inne przepisy, które mówią o monopolu (a konkretniej o jego zakazie) oraz o działaniach monopolistycznych, które są niezgodne z polskim prawem (patrz np. Ustawa z dnia 24 lutego 1990 r. o przeciwdziałaniu praktykom monopolistycznym.).

Przypomnijmy jeszcze jedno. Związek Kynologiczny w Polsce jest stowarzyszeniem. Jest prywatną pozarządową organizacją, której został nadany numer KRS, REGON i NIP. Nie jest to żadna organizacja państwowa, która miałaby monopol na np. wydawanie rodowodów psom rasowym. ZKwP nie ma również żadnego monopolu czy wyłączności na decydowanie, czy dany pies jest rasowy, czy też nie. Jestem jednym z setek tysięcy stowarzyszeń zarejestrowanych w Polsce, której żaden przepis nie nadaje szczególnego czy wyłącznego charakteru działalności kynologicznej.

Pójdźmy jednak dalej – cyt. “Następnie, każda taka organizacja, jest członkiem organizacji międzynarodowej – nadrzędnej, czyli w naszym wypadku FCI. I kropka.

Osobiście brakowałoby nam odwagi na napisanie “i kropka” przy tezie zawierającej nieprawdziwą informację. Ale od początku. FCI do skrót od Fédération Cynologique Internationale – również prywatnego stowarzyszenia, która swoim zasięgiem obejmuje wiele krajów (ale nie wszystkie) i zrzesza krajowe stowarzyszenia lub związku stowarzyszeń. Nie będziemy polemizować ze stwierdzeniem, że jest to nadrzędna organizacja nad krajowymi stowarzyszeniami. Jeśli tak jest w przypadku FCI i ZKwP to absolutnie przyjmujemy ten argument autora tekstu.

Jednak cel informacji zawarty w tym zdaniu jest zwyczajnie nieprawdziwy. Na całym świecie istnieje wiele międzynarodowych organizacji, które zrzeszają krajowe stowarzyszenia kynologiczne. Przywołać można chociażby Alianz Canine Worldwide (ACW) z siedzibą w Hiszpanii, z którą stosowną umowę zawarła Polska Federacja Kynologiczna. I nie jest to absolutnie w naszym przypadku żadna nadrzędna organizacja. Jest to podmiot, z którym PFK ma zawarte porozumienie współpracy o uznawaniu rodowodów organizacji, z którymi ACW zawarła również umowy na całym świecie. I owszem, ACW analizuje to, z jakim stowarzyszeniem zawiera stosowne porozumienia.

Idąc dalej, zakres terytorialny FCI jest ograniczony. Na próżno szukać w FCI organizacji członkowskich ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, Kanady czy Wielkiej Brytanii. W tych krajach działają odrębne organizacje kynologiczne (w tym międzynarodowe i krajowe), które nie są członkami FCI.

Dalej czytamy – “Dzięki temu wszystkie hodowle są w piramidzie sprawowania kontroli, panują te same przepisy, wzorzec rasy (który absolutnie zabrania miksowania psów według swoich kaprysów lub przypadku), wymogi i standardy.

Ponownie mamy do czynienia z informacjami nieprawdziwymi. FCI – bo o tym tu mowa – nie nakłada na organizacje członkowskie odgórnych przepisów. Oczywiście wyznacza pewne standardy, choć nie dotyczą one wszystkich aspektów prowadzenia hodowli. Obok tego, trudno jest w dzisiejszych czasach mówić o wymogach i standardach, gdy nie są one wprowadzane w takim stopniu, w jakim dysponujemy dzisiejszą wiedzą i nauką. Przykładem niech będą badania DNA, które są obowiązkowe w naszej organizacji. Badania, które w sposób niebudzący zastrzeżeń i wątpliwości potwierdzają pochodzenie psa. Badań, których wykonywanie powierzone jest niezależnym instytucjom i laboratoriom. Dlaczego tak prosty wymóg nie jest stawiany hodowlom zarejestrowany w FCI? Na te pytanie odpowiedzi niestety nie znamy. Podobnie, jak nie znamy odpowiedzi na pytanie, dlaczego autor publikacji w ogólnie nie porusza tematyki wymogów hodowlanych, w tym badań DNA. A jedynie skupia się na tezach “oni są źli, bo… są źli”.

W kolejnym zdaniu czytamy – “A wartość dokumentu psa jest międzynarodowa i przede wszystkim, ryzyko posiadania sfałszowanego zapisu w metryce jest zminimalizowana na ile się da i należy raczej do rzadkości.

Te zdanie zasługuje na szczególną analizę.

  • a wartość dokumentu psa jest międzynarodowa” – mowa o jakim dokumencie? Metryce przywoływanej kilka słów później w tym samym zdaniu. Otóż metryka Związku Kynologicznego w Polsce nie ma żadnego waloru międzynarodowego. Nie uprawnia ona sama w sobie chociażby do zarejestrowania tego psa poza granicami kraju w innej organizacji należącej do FCI. Dlaczego? Otóż metryka to dokument potwierdzający urodzenie psa. Nie znajdziemy w tym dokumencie żadnych pokoleń poza wskazaniem rodziców. O dalszych przodkach nie dowiemy się niczego. Nie wiemy, czy dziadkowie bądź pradziadkowie mieli wykonane badania genetyczne, prześwietlenia na dysplazję oraz jakie mieli osiągnięcia wystawowe. A informacje te są niezwykle ważne, jeśli chcemy mieć pewność, że kupujemy zdrowego psa ze znanym nam pokoleniem.
    Dlaczego dalsi przodkowie są tak ważni? Wiele genów, które są dziedziczone u psów i które dotyczą chociażby ich chorób ujawnia się najczęściej, nie bezpośrednio u dzieci po rodzicach, lecz dopiero w trzecim lub czwartym pokoleniu. Właśnie dlatego tak ważne jest, aby kupując psa rasowego otrzymać od razu rodowód, a nie metrykę, która zbyt wiele nam nie mówi o tym konkretnym psie.
  • ryzyko posiadania sfałszowanego zapisu w metryce jest zminimalizowana” – nie wiemy, jakie zasady panują w ww. organizacji “w zakresie fałszowania metryk”. Z całą pewnością jednak bylibyśmy dalecy od stawiania takiej tezy i zarzutów. Za słowa autora jednak nie odpowiadamy. A pomyłki w dokumentach oczywiście mogą się zdarzyć. Jednak autor pisząc o fałszerstwach wkracza na niebezpieczny – naszym zdaniem – grunt. Nie nam to jednak oceniać. Bez cienia wątpliwości mamy jednak jeden skuteczny sposób na uniknięcie fałszerstw i podrzucania szczeniąt w miotach. Są nimi przywoływane już wcześniej badania DNA. Są one gwarantem pochodzenia psa rasowego. Takich badań obowiązkowych w ZKwP czy też FCI nie ma. W Polskiej Federacji Kynologicznej stały się standardem i są wykonywane już od przeszło 10 lat.

Akapit 3

cyt. “Dziś pod lupą są właśnie polskie stowarzyszenia, kluby i fan cluby kotków i piesków, małych i dużych, miłośników, fanów, hodowców i właścicieli… Stowarzyszenia są polskie, regionalne, krajowe, ogólnopolskie… a nawet więcej! Międzynarodowe, centralne, niezależne, profesjonalne, wspierające i społeczne! I wszystkie podkreślają, że zrzeszone z nimi hodowle hodują psy “RASOWE”.

Tu nie mamy żadnych zastrzeżeń. Zobaczmy jednak, co spod tej “lupy” wyczytał i wywnioskował autor tekstu.

Akapit 4

cyt. “Ale nie przedłużając – TYCH stowarzyszeń unikajcie. Nie działają one pod nadzorem międzynarodowej jednostki kynologicznej FCI.

Autor tekstu oczywiście ma prawo “unikać” chociażby Polskiej Federacji Kynologicznej, której status prawny jest dokładnie taki sam, jak Związku Kynologicznego w Polsce. Jednocześnie, z całą pewnością możemy powiedzieć, że szeregach naszej organizacji nie ma miejsca na kynologów, którzy – w naszej ocenie – swoją działalnością szkodzą hodowli psów rasowych oraz działają bez zgłębienia wiedzy w temacie, w którym chcą się wypowiadać szkalując dobre imię innych hodowców i organizacji.

Oczywiście prawdą jest, że PFK, która znalazła się na tej liście, nie działa pod nadzorem międzynarodowej jednostki kynologicznej FCI. Nigdy również o to nie zabiegaliśmy. Uważamy, że działalność monopolistyczna jest z natury zła i prowadzi do wielu wypaczeń. W działalności monopolistycznej trudno mówić o dążeniu do rozwoju i zwiększaniu standardów jeśli w zanadrzu nie ma działalności konkurencyjnej. To tak, jakbyśmy dzisiaj zostali wszyscy pozbawieni prawa do wyboru banku, w którym będziemy inwestować nasze środki. Albo pozbawieni prawa wyboru, jakiej marki karmę będziemy kupować dla naszego psa. Trudno to sobie wyobrazić nie mówiąc już o znalezieniu chociażby jednego rozsądnego argumentu przemawiającego za taką monopolistyczną praktyką.

Dalszy fragment z akapitu 4 – cyt. “Działają same sobie lub w porozumieniu z innymi stowarzyszeniami tego samego rodzaju.

Trudno jest zabrać się za analizę zdania, które same w sobie jest sprzeczne. Ale spróbujmy – “działają same sobie” – owszem. Zarówno Polska Federacja Kynologiczna, jak i Związek Kynologiczny w Polsce jest samorządną organizacją. Samodzielnie decydujemy o obowiązujących wewnątrz przepisach. Mówi zresztą o tym Art. 2. ust. 1 Ustawy prawo o Stowarzyszeniach – “Stowarzyszenie jest dobrowolnym, samorządnym, trwałym zrzeszeniem o celach niezarobkowych.“. W ustępie 2. Ustawy czytamy, że “Stowarzyszenie samodzielnie określa swoje cele, programy działania i struktury organizacyjne oraz uchwala akty wewnętrzne dotyczące jego działalności.

Przywołane przepisy są zatem absolutnie jasne i jednoznaczne. Co zatem autor tekstu miał na myśli wskazując, że czymś złym jest “działanie samemu sobie”? Czy zatem np. działalność The Kennel Club z Wielkiej Brytanii jest szkodliwa, bo działa sama sobie i ba! Nie jest członkiem żadnej międzynarodowej organizacji? A na dodatek ma również własne wzorce?

Jednak czytamy również, że działają same sobie lub w porozumieniu z innymi stowarzyszeniami tego samego rodzaju. Niestety nie znamy innych sposobów działania, jak tylko te dwie przytoczone przez autora tekstu. Być może o czymś nie wiemy, ale wydaje nam się, że również Związek Kynologiczny w Polsce po 1. działa sam sobie oraz, po 2. w porozumieniu z innymi stowarzyszeniami tego samego rodzaju. Przecież jest członkiem FCI, którego regułą jest współpraca z organizacjami tego samego rodzaju, co działalność ZKwP.

Niestety, tezy tego zdania stawiane przez autora, albo ich cel wykracza poza znane nam zasady logicznego rozumienia tekstu. Dlatego też przejdziemy do dalszej analizy.

Akapitu 4 fragment kolejny – cyt. “Natomiast słowo “kynologia” jest bardzo ważne w tej kwestii. Termin ten jest bowiem nadużywany w stowarzyszeniach – wszystkie informują, że tak bardzo wspierają kynologię i rasowość psa, a nie mają nawet wzorca, do którego mogą się odwołać (bo wzorców FCI nie akceptują, przynajmniej nie publicznie) lub mają swoje własne.

Na początek słowo kynologia, za chociażby Wikipedią – Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych Władysława Kopalińskiego podaje: „kynologia – nauka o psie, jego hodowli i tresurze”. Jest to jednakże określenie zarówno ogólne (nauka o psie) jak i uszczegóławiające (hodowli i tresurze) w sposób, z jakim trudno się dziś zgodzić. Czym innym bowiem jest chów, czym innym hodowla, podobnie jak tresura i wychowanie. Zawężanie więc pojęcia kynologii, do tychże dwóch pojęć sugeruje albo „wąskość” pojęcia (czemu przeczy pierwsza część definicji), albo też nadaje akurat tym dwóm aspektom nadmierne znaczenie. Uwzględnić bowiem należy zarówno aspekt psa jako zwierzęcia (z punktu widzenia choćby biologii czy weterynarii), jak też i szerokie spektrum jego związku z człowiekiem. Reasumując przyjąć należy, iż kynologia obejmuje te zagadnienia innych nauk, które pośrednio lub bezpośrednio odnoszą się do psa, jak również bada związki pomiędzy nimi bazując na psie jako podmiocie i przedmiocie tych badań – przy czym przesądza to o uznaniu kynologii jako odrębnej dziedziny wiedzy, nie zaś sztucznie wyodrębnionych zagadnień innych nauk.”

W tym miejscu możemy wyłącznie zadać autorowi artykułu pytanie – co znaczy nadużywanie przez Polską Federację Kynologiczną słowa “kynologia” oraz w jakich sytuacjach do takiego naruszenia doszło? Bez wchodzenia w polemikę z autorem publikacji, który ukrywa się pod określeniem “Redakcja. Praca zbiorowa” przejdziemy do dalszej analizy cytowanego fragmentu:

Cyt. “wszystkie informują, że tak bardzo wspierają kynologię i rasowość psa, a nie mają nawet wzorca, do którego mogą się odwołać“. W pierwszej kolejności na uwagę zasługuje fakt, że wzorce opublikowane na stronach FCI czy ZKwP były i są opracowywane przez kluby ras z konkretnych krajów. FCI może je jedynie akceptować, bądź nie. Tak było w przypadku chociażby rasy Owczarek Niemiecki Długowłosy. Rasa występująca na całym świecie przez wiele lat – w Polsce co najmniej od 1990 r. Nie była ona uznawana przez FCI czy ZKwP aż do 2011 roku. A rasa ta istniała. W ZKwP do tego okresu te psy – mimo nie raz wyśmienitych cech fenotypowych – były wykluczane z dalszej hodowli.

FCI zatem również odwołuje się nie do własnych wzorców a do wzorców klubów ras, które to wzorce ewoluują i są przyjmowanie nie raz o wiele wcześniej, niż przyjmie je również samo FCI. Oczywistym jest również, że inne organizacje międzynarodowe czy krajowe posiadają odrębne wzorce ras psów, które czasami w przypadku jednej konkretnej rasy swoimi zapisami różnią się znacznie lub nieznacznie. Wynika to jednak raczej z odmiennych ustaleń klubów ras oraz ich adaptacji; a nie z “widzimisię” tych organizacji międzynarodowych.

Cyt. “bo wzorców FCI nie akceptują, przynajmniej nie publicznie) lub mają swoje własne.” – analiza tego zdania zawarta jest w sumie we wcześniejszym akapicie. Zwrócić uwagę należy jednak na to, że niczym złym jest posiadanie przez konkretną organizację kynologiczną “własnego” wzorca rasy. Jest tak chociażby nawet w przypadku niektórych ras polskich, gdzie wzorzec jest własnością ZKwP (bądź jego klubu rasy) i nie jest on wcale uznawany przez FCI.

Przejdźmy zatem do ostatniego zdania z 4. akapitu – cyt. “I tak oto mamy stowarzyszenia mniejsze i większe, których metryki i rodowody nie świadczą o rasowości psa, a często nawet – niestety – wydawane są psom, które są hybrydami, mixem rożnych ras.“. 

Jeśli autor tekstu opiera rasowość psa wyłącznie w oparciu o dokument, to niestety może to nie świadczyć zbyt dobrze w kontekście wcześniejszych twierdzeń stawianych przez autora – jak choćby fałszowanie metryk. Przypomnijmy zatem autorowi wpisu, że o rasowości psa świadczy nie sam w sobie dokument, lecz jego pochodzenie potwierdzone niepodważalnymi badaniami genetycznymi po rodzicach, które spełniały kryteria fenotypowe określone we wzorcu rasy, i które to pochodzenie jest wykazane w rodowodzie.

Dokument w postaci rodowodu lub metryki potwierdza – jedynie i aż tą – rasowość, ale jej nie stwierdza. Gdyby – dla przykładu – jakiś nieuczciwy hodowca w ZKwP podłożył jakiegoś szczeniaka podobnego do Owczarka Niemieckiego do posiadanego miotu i zawnioskował o wydanie mu metryki, to jeśli wnikliwe oko przeprowadzającego przegląd tego nie wychwyci – ten nierasowy pies otrzyma metrykę ZKwP. Czy wówczas pies ten będzie psem rasowym, bo posiada metrykę ZKwP mimo, że kilka miesięcy później okaże się, że… daleko mu do Owczarka Niemieckiego? Oczywistym jest, że nie! Rasowy = rodowodowy. Nigdy na odwrót! O metryce nie wspominając.

Czarna lista stowarzyszeń kynologicznych

Później w artykule tym widzimy wykaz organizacji. Polska Federacja Kynologiczna uplasowała się na 30. miejscu. Znajdziecie tam również link do naszej strony co bezsprzecznie potwierdza, że autor miał zamiar bezpośredni przedstawić w złym świetle również naszą organizację. Nie będziemy wypowiadać się jednocześnie o wielu innych organizacjach, które znalazły się na tej liście. Części z nich nie znamy, o części z nich nie mamy dobrego zdania lub nie znamy zasad ich działania, jakimi się kierują dla dobra kynologii i zachowania czystości ras psów. Są na niej jednak i takie organizacje, które działają od wielu lat, które również mają wprowadzone obowiązkowe badania DNA. Które wiemy, że utrzymują wysokie standardy hodowlane i które to nie powinny znaleźć się na tej liście. O ile lista w takiej formie i komentarzem powinna w ogóle kiedykolwiek powstać.

Ostatni akapit

W ostatnim akapicie autor tekstu serwuje nam informację, aby nie sugerować się przynależnością jakiejś hodowli do konkretnej organizacji. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić. W każdej organizacji znajdują się niestety “czarne owce”. Jednak to od każdej organizacji zależy, jak szybko jest w stanie reagować i podejmować stosowne działania.

Nie możemy jednak zgodzić się ze stwierdzeniem autora tekstu, że (cyt.) “o rasowości psa w Polsce, świadczą dokumenty wydane przez ZKwP, które należy do FCi i koniec. Nie ma innej alternatywy, nie ma innej drogi do posiadania psa z prawdziwym rodowodem.“. Na szczęście hodowców i właścicieli psów rasowych alternatywy istnieją. I są to alternatywy o wysokich standardach hodowlanych, w tym obowiązkowe badania DNA, których nie ma w ZKwP i FCI. Są oczywiście hodowcy w tej organizacji, którzy wykonują takowe badania dobrowolnie. Jest to jednak raczej garstka hodowców, niż ogólnie przyjęty standard – nie wspominając oczywiście o braku stosownych uregulować wewnętrznych ZKwP w tym aspekcie.

Między innymi dlatego hodowcy PFK, którzy chcą pokryć swoją sukę reproduktorem z FCI / ZKwP (czy innego stowarzyszenia) muszą dostarczyć do swojej organizacji badania DNA tegoż psa. Nie wszystkim hodowcom z ZKwP (i nie tylko) to się podoba. Dlaczego? Nie wiemy. Skoro jest to tylko badanie, które ma potwierdzić prawdziwość zawartych informacji w rodowodzie szczeniaka, jest bezbolesne i stosunkowo niedrogie.

Podsumowanie

W normalnych warunkach, tekst opublikowany przez autora byłby zapewne zignorowany przez wiele osób. Nie powstałaby również niniejsza publikacja, która jest odpowiedzią na nieprawdziwe, fałszywe informacje tam zawarte. I mówiąc “fałszywe” – piszemy to z pełną odpowiedzialnością, której prawdopodobnie nie jest świadomy autor tej publikacji.

Jako Polska Federacja Kynologiczna – w każdym swoim działaniu – dbamy przede wszystkim o dobro psów, ich dobrostan i czystość rasy. Działalność ta jest swego rodzaju misją budowania transparentnej, opartej o wiedzę naukową kynologii, której jesteśmy częścią od wielu lat. Wśród naszych członków są byli członkowie wielu innych organizacji, w tym ZKwP, którzy postanowili opuścić jej szeregi z różnych powodów. I wcale nie mówimy to powodach “ułatwienia sobie” prowadzenia hodowli. W końcu to w PFK tych wymogów jest nieco więcej, jak chociażby wspominane już wielokrotnie badania DNA.

Jako Polska Federacja Kynologiczna z pełną powagą i należnym szacunkiem podchodzimy do działalności Związku Kynologicznego w Polsce. W śród naszych hodowców na próżno szukać takich, którzy tworzą strony internetowe mające na celu obrażanie hodowców ZKwP. Mamy pełną świadomość, że ZKwP jest najstarszą w Polsce organizacją kynologiczną z tym zastrzeżeniem, że nie jest to jedyna (a już na pewno nie jedyna “słuszna”, “prawdziwa”, “wiarygodna”) organizacja.

Pełna treść artykułu, do którego odnosimy się jako stowarzyszenie w niniejszym wpisie, dostępna jest pod tym linkiem.